- EN
- x
Wydawałoby się, że artysta i umowa o dzieło idą ze sobą w parze. W świetle przepisów i najnowszego orzecznictwa Sądu Najwyższego nie musi to być jednak oczywiste. W Sądzie Najwyższym zapadł kolejny wyrok, zgodnie z którym należy szczegółowo badać przedmiot umowy i pracę powierzaną artystom, bo w zależności od tego, czy świadczą usługę, czy tworzą dzieło, są zobowiązani odprowadzać składki na obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne i rentowe. W efekcie wiele umów o dzieło może zostać zakwestionowanych, co wywołuje oburzenie w środowisku artystycznym.
Na początku tego roku Sąd Najwyższy wydał wyrok (sygn. III UK 53/16), w którym wskazał, że fakt zawarcia umowy na przygotowanie i wykonanie koncertu organowego wraz z zespołem nie musi być równoznaczny z uznaniem, że przedmiotem tej umowy jest twórcze dzieło. Przedmiotem umowy było co prawda wykonanie koncertu, jednak koncertowi temu nie przypisano cech utworu w rozumieniu prawa autorskiego (zdaniem sądu odwoławczego warunki te spełnia jedynie wykonanie utworu muzycznego o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, co nie miało miejsca w tej konkretnej sprawie). Sądy obu instancji uznały, że zlecone zadanie miało charakter odtwórczy, stąd należało uznać, że zawarto umowę na świadczenie usług, a nie wytworzenie dzieła. W podobnym kontekście wypowiedział się Sąd Najwyższy 2 czerwca 2017 r. w sprawie o sygn. III UK 147/16, którego uzasadnienie nie zostało jeszcze opublikowane, ale zgodnie z tezą wskazaną w systemie prawnym Legalis, zagranie w spektaklu, podobnie jak opracowanie oprawy konferansjerskiej, nie może być uznane za dzieło, ale za umowę o świadczenie usług. Z niecierpliwością czekam na opublikowanie uzasadnienia tego orzeczenia.
Co za różnica czy dzieło, czy zlecenie?
Gdy nie wiadomo co chodzi, to wiemy, że chodzi o pieniądze. Osoby związane umową o dzieło w przeciwieństwie do umowy zlecenia co do zasady nie podlegają obowiązkowym ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym (art. 6 ust. 1 pkt 4 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych). Zatem w przypadku uznania, że artysta jest związany umową zlecenia (świadczenia usług), będzie on zmuszony do odprowadzenia składek do ZUS. Stąd de facto w interesie Zakładu Ubezpieczeń jest kwestionowanie umowy o dzieło i w zależności od treści umowy, może to zrobić, ponieważ o jej charakterze przesądza treść, a nie sam tytuł.
Czym w takim razie jest dzieło?
Umowa o dzieło uregulowana jest w art. 627 k.c. i nast. Brak jest kodeksowej definicji dzieła, ale przyjmuje się, że jest to określony rezultat wysiłku tego, kto przyjmuje zamówienie. SN w styczniowym wyroku wskazał, że cechą dzieła jest samoistność rezultatu, a więc niezależność od dalszego działania twórcy i możliwość jego zweryfikowania według obiektywnych kryteriów i możliwości sprawdzenia, czy dzieło ma wady. Wyróżnia się przy tym umowy o dzieło autorskie (np. muzyczne), których przedmiotem jest rezultat działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w określonej postaci. W tym szczególnym przypadku nie ma wiodącego znaczenia ucieleśnienie rezultatu takiej umowy, w szczególności z punktu widzenia odpowiedzialności za ewentualne wady dzieła.
Jak wskazał Sąd Najwyższy (wyrok z 14 listopada 2013 r., II UK 115/13), w doktrynie i orzecznictwie wyrażany jest pogląd, że nie można uznać za dzieło czegoś, co nie odróżnia się w żaden sposób od innych występujących na danym rynku rezultatów pracy – materialnych bądź niematerialnych, gdyż wówczas zatraciłby się indywidualny charakter dzieła. Podkreślił również, że dzieło nie musi wprawdzie być czymś nowatorskim i niewystępującym jeszcze na rynku, jednak powinno posiadać charakterystyczne, wynikające z umowy cechy, umożliwiające zbadanie, czy dzieło zostało wykonane prawidłowo i zgodnie z indywidualnymi wymaganiami bądź upodobaniami zamawiającego.
W sprawie, która była przedmiotem styczniowego wyroku, SN uznał, że zainteresowanej nie zlecono wykonania konkretnego dzieła, ale wyłącznie wykonanie czynności, które sprowadzały się do starannego odtworzenia konkretnego dzieła. Zdaniem SN, artystka była w tym wypadku odtwórczynią, nie nadała koncertowi żadnej wyjątkowości. Podkreślono, że nie powierzono jej żadnej partii solowej i podlegała w pełni dyrygentowi. Natomiast dziełem nie są działania mające charakter odtwórczy, nawet jeśli wymagają konkretnych umiejętności i talentu.
W przypadku, gdyby wykonanie muzyka było kreatywne i nowatorskie, posiadało nowe charakterystyczne cechy, wypełniające kryteria twórczego i indywidualnego dzieła, można by przyjąć, że jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego i jednocześnie dziełem. Natomiast w przypadku, gdy dzieło ani nie ma postaci materialnej, ani nie ma twórczego i indywidualnego charakteru, jest odtworzeniem dzieła już przez kogoś stworzonego, przyjmuje się, że dochodzi do wykonania usługi. Jednak kwestia twórczego i odtwórczego charakteru koncertu jest bardzo ocenna i może nastąpić dopiero po jego wykonaniu. W styczniowym wyroku SN zgodził się, że „rozpoznanie rodzaju zawartej umowy z pozycji efektu pracy jest problematyczne” . Dlatego ważny, zdaniem Sądu jest inny aspekt – właściwe uregulowanie umowne („zobowiązanie z art. 627 k.c. polega na wykonaniu nie jakiegokolwiek dzieła, ale realizacji dzieła oznaczonego”).
Kluczowa treść umowy o dzieło
Sąd Najwyższy wskazał wprost, że sąd drugiej instancji nie zanegował, że odtworzenie przez artystę w trakcie koncertu cudzych utworów (wraz z innymi osobami) nie może wypełnić umowy o dzieło. Określił natomiast, że w przedmiotowym stanie sprawy, umowa zawarta przez zainteresowaną nie ma odbicia w modelu przypisanym umowie o dzieło. Prościej mówiąc, treść umowy przesądziła w niniejszej sprawie, że było to jednak zlecenie. Dlatego tak ważne jest odpowiednie skonstruowanie umowy, aby nie było wątpliwości, że jej przedmiotem jest wykonanie przez artystę dzieła.
Photo by Maria Kaloudi