- EN
- x
Naczelny Sąd Administracyjny 21 sierpnia 2013 r. wydał wyrok (I OSK 1666/12), który może stanowić punkt zwrotny w walce z internetowymi "hejterami" i "trollami". Ich działalność potrafi zniszczyć nie tylko życie osób prywatnych, ale i niejedną firmę – ofiarę ataków na forach pracowniczych, czy tych zawierających opinie na temat oferowanych towarów i usług.
Siły internetu nie można kwestionować. Zasięg tego medium oraz łatwość wymiany informacji za jego pośrednictwem, a także ogólnodostępność nie tylko w odbiorze informacji, ale i w ich tworzeniu i rozpowszechnianiu, nie mogą się równać z tradycyjnymi – telewizją, prasą, czy radiem. To jednak wiąże się nie tylko z licznymi korzyściami, ale i niesie poważne zagrożenia. Zwłaszcza w kraju, w którym poziom "dyskusji" na forach internetowych często sięga dna. Pomówienia, zniewagi, kłamstwa to chleb codzienny "polskiego" internetu. Także krytyka dotycząca działalności firm często stwarza tylko pozory rzetelności i konstruktywizmu, opierając się na informacjach oględnie podanych, ale nieprawdziwych i krzywdzących. Znane są także przypadki, w których internetowi "komentatorzy", "oceniający" i "konsumenci", wypowiadający się na temat oferowanych na rynku towarów i usług, okazywali się być zawodowymi "hejterami" opłacanymi przez konkurencję. Głównym powodem opisanego zjawiska jest oczywiście daleko posunięta anonimowość (czy raczej przekonanie o niej).
Wolność słowa internautów jest limitowana prawami innych. Polskie przepisy, w szczególności kodeksu karnego, zawierają narzędzia umożliwiające ochronę dobrego imienia, czy to osoby prywatnej, czy firmy. W praktyce ich wykorzystanie może być jednak dość ograniczone. Skuteczna i w miarę sprawna walka o ujawnienie danych osobowych autorów wpisów i komentarzy często jest możliwa wyłącznie w sytuacji, w której ci przekroczyli granice wyznaczone przez kodeks karny, tj. w szczególności ich wpisy noszą cechy pomówień, zniewag, gróźb karalnych. Jeżeli jednak pracodawca znajdzie w sieci nieprawdziwe informacje na temat swojego zakładu pracy, które jednak nie noszą znamion przestępstw, droga do ustalenia danych osobowych autorów, choć nie niemożliwa, będzie najczęściej bardziej kręta i długa. Administratorzy oraz dostawcy internetowi, chętnie zasłaniają się koniecznością ochrony danych osobowych abonentów i odmawiają ich udzielania podmiotom innym niż organy władzy (policja, sądy, prokuratury).
Niedawny wyrok NSA może tą sytuację znacząco zmienić. Sąd rozpatrywał spór pomiędzy GIODO, a spółką Agora, właściciela portalu gazeta.pl. Przedmiotem sporu było udostępnienie danych osobowych autorów wpisów na forum ww. portalu. Przekazanie tych danych na rzecz pokrzywdzonej wpisami firmy i tak nastąpiło – w toku wytoczonej sprawy karnej o zniesławienie. Jednak GIODO uznał, że dane te powinny zostać udostępnione nie tylko na żądanie organów karnych. Dotyczy to w szczególności przypadków, kiedy np. nie popełniono przestępstwa, ale wymaga tego ochrona wizerunku firmy (lub innych dóbr osobistych chronionych kodeksem cywilnym), który został nadszarpnięty krytyką przekraczającą granice wolności słowa, lub nierzetelną. Sąd uznał, że GIODO jest uprawniony do wyważenia tych dwóch racji (zasada proporcjonalności): ochrony prywatności oraz ochrony dobrego imienia i wizerunku, po którym może żądać wydania danych osobowych pokrzywdzonym osobom i firmom. A po tym już prosta droga do dochodzenia konsekwencji prawnych na drodze cywilnej.
NSA uznał, że art.18 ust.6 ustawy o świadczeniu usług droga elektroniczną, przewidujący udostępnianie danych wyłącznie organom władzy, nie wyklucza stosowania ustawy o ochronie danych osobowych w zakresie, w jakim dają one podstawę do żądania udostępnienia danych osobowych osobom prywatnym, w szczególności w celu realizacji ich uprawnień ustawowych (np. ochrony dóbr osobistych, najczęściej ochrony dobrego imienia).
Z jednej strony, wyroku nie można przeceniać. W wielu przypadkach działalność "hejterów" spełnia znamiona czynów karalnych (czasem kilku jednocześnie) i prawo daje w takiej sytuacji skuteczne narzędzia do ich identyfikacji i ścigania w drodze postępowania karnego. Z drugiej jednak, decyzja NSA, nawet jeżeli nie spowoduje bezpośrednich i natychmiastowych skutków, może stanowić punkt zwrotny w tej walce z wiatrakami, jaką do tej pory była walka o merytoryczny poziom internetowej dyskusji. Sąd potwierdził, że wolność słowa i prawo do prywatności, na które tak chętnie powołują się "hejterzy", "trolle" i administratorzy stron www, jest ograniczona prawami innych do ochrony wizerunku bardziej, niż zapewne im się wydawało.
Photo by daliborlev / Foter / CC BY-NC-SA